środa, 5 listopada 2014

Od Silji c.d Alsey

Westchnęłam na słowo ,,zdrajca" Przecież to nie moja wina...ale było minęło.
-Wiesz...dzięki że mnie obroniłaś i w ogóle.
-A to nic. Alsey spojrzała w niebo.
- No chyba nie każdy by mógł tam obronić wroga. Szczególnie że inni najchętniej sobie tego kogoś powieszą...wlepiłam wzrok w buty.
- Ech...no czasami są tacy jacyś brutalni, ale to z tej wojny. No ale przyznaj że przeskrobałaś. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Odzyskanie zgub to nie takie przestępstwo. U was nie ma jakiegoś biura rzeczy znalezionych? Alsey zaśmiała się.
- Może i jest, ale nie w pałacu. Płynnie stawiała krok za krokiem. Westchnęłam gdy przed nami otworzył się niebieskawy obłok wirujący w powietrzu.

http://img-fotki.yandex.ru/get/4706/65459707.33/0_5a814_c27b53d6_L

- O, to już. Odwróciłam się twarzą do znajomej. - To jeszcze raz: dzięki za wszystko. Po tych słowach wskoczyłam do portalu...

niedziela, 2 listopada 2014

Od Alsey c.d Silji

Zrobiłam to co kazała mi ta dziewczyna. Jedną ręką zasłoniłam usta, a druga złapałam dziewczynę i migiem znalazłyśmy się poza tłumem...a właściwie to daleko, daleko od miasta.
- Jak?! - zapytała zdziwiona
- Przeteleportowałam nas daleko od tamtego miejsca. Właściwie to na drugi koniec jeziora. - skwitowałam - A teraz może się przedstawię...jestem Alseya.
- Silja - uśmiechnęła się delikatnie. - A właśnie...ja...nie jestem z tond...
- Wiem, odprowadzić cie do przejścia? - zapytałam
- Ale...skąd wiesz? A i bardzo chętnie...
- Domyśliłam się po twoim wewnętrznym znamieniu...widzisz, my bardowie wiemy wiele, ale często tego nie mówimy. Każdy "zdrajca" ma pozostawione przez boginię znamię na sercu... - wyjaśniłam - No dobra, może już chodźmy...

<Silja?>

piątek, 31 października 2014

Od Silji c.d Alsey

- Stójcie! Dobiegł do mnie głos z pomiędzy ludzi. Podniosłam głowę i próbowałam odsunąć niesforne kosmyki z twarzy. Wszyscy rozstąpili się a wąską ścieżką zbliżała się do stosu młoda dziewczyna z jelenimi różkami.
- Co wy wyprawiacie?! Zaczęła krzyczeń na strażników. - Chcecie ją powieść? Tak po prostu?
- To nie takie tam ,,po prostu". Odezwał się jeden, który właśnie zawiązywał stryczek.- Ona włamała się do pałacu! Nawet przy sobie glejtu nie miała!
- Ale tak własną? mueninkę? Ludzie wydali się skołowani i patrzyli po sobie. W odpowiedzi kobieta podeszła do mnie i odgarnęła włosy z twarzy.
- No kogo wam to przypomina? To tutejsza! I nagle wszyscy osłupieli. Dobra nie będę ukrywać. Ja też nie mogłam zebrać myśli. Co, ja? Mueninka? Może kiedyś...ale nie trzeba by było mną handlować...Ale wygląda na to że pustynia odcisnęła na mnie swoje piętno.
- A-ale... no właśnie. Ale. Ale wtedy kat podjął głosu.
- I co z tego! Ciągle winna! WINNA! wyjątkowo dobrze podburzał tłum. Zagryzłam wargę.
- To może czas na plan B. Wyszeptałam i wyrwałam sznur krępujący ręce jednemu ze strażników. Podniosłam dłonie do ust i zerwałam drogą bransoletkę. Półprzeźroczyste kryształki posypały się po podłodze. Zaczęłam je deptać i gnieść, a one zmieniły się w obłoki zielonego gazu.
- Zatkaj usta! krzyknęłam do broniącej mnie dziewczyny. - Bo mi tu zaśniesz. Dobra. Osłona dymna jest. Zatarcie śladów jest. Ale nie przemyślałam jednego. Jak ja mam się wydostać z tego tłumu.

(Alsey?)

czwartek, 30 października 2014

Od Alsey c.d Silji

Miałam kilka spraw do załatwienia. Nie łatwo jest być doradczynią samego króla. A to tu, a to tam trzeba iść. Wracając od skarbnika zauważyłam, że na placu stoi szubienica...."Pewnie znowu będą kogoś wieszać". Wcale mnie to nie dziwi...nie minęło kilka minut, a na placu zebrało się mnóstwo ludzi. Stanęłam najbliżej podestu i przyglądałam się z uwagą...oni wprowadzili tam młodą dziewczynę i do tego mueninkę!
- Stójcie! - krzyknęłam, a wszyscy się na mnie spojrzeli.

<Silja? Sora, że inna postacią odpisuje ^^>

poniedziałek, 27 października 2014

Od Silji c.d Arhie

Nie zdążyłam zareagować gdy Arhie znikła mi z pola widzenia gdzieś za zakrętem. Rozejrzałam się po pokoju. Em...a gdzie wyjście? Kręciłam się nerwowo po pokoju. Nie mogła mi dać jakiejś podręcznej mapy czy coś? No ale cóż... pogłaskałam jeden z koralików bransoletki. Odnalazłam zgubę. A to już coś. Wyjście pewnie też się znajdzie. Schowałam bransoletkę do kieszeni i ruszyłam którymś z korytarzy.
(Kilka zakrętów później...)
Ojojoj....raz po praz skręcałam w ten a to w tamten korytarz, ale tak jakby wracałam do punktu wyjścia. Kto projektował ten zamek?! Westchnęłam i pobiegłam kolejną odłogom.
- Stać! Kolejny nieznajomy głos zaskoczył mnie od tyłu. Odwróciłam się napięcie.
- Proszę pokazać glejt. Jeden ze strażników zamachał włócznia w moim kierunku.
- Eee...co?!
- Przepustkę! Mężczyzna wydawał się poirytowany. W normalnych okolicznościach bym mu pokazała język albo skłamała że ,,przysłali mnie służbowo" ale to był za duży stres. Zdążyłam tylko wyjąkać jakieś ,,aaaaa" czy ,,eeeee" a strażnicy złapali mnie za ramiona i pociągnęli prostym korytarzem (i nie wiem jak i czym poszliśmy tak dla jasności!) i nawet nie spostrzegłam gdy wepchnęli mnie do ciemnej celi gdzieś pod ziemią.
- Za takie wykroczenie taryfa nie będzie zbyt ulgowa. Burknął jeden.
- Mamy nadzieję że lubisz ogniska. Tyle że będzie tylko jedna kiełbaska. Zaśmiał się ten drugi i zatrzasnął celę. Ukryłam twarz w kolanach.
(Arhie? Coś wymyślisz?)

Od Arhie c.d Silji

Im bardziej schodziłyśmy w dół tym bardziej ogarniało mnie przerażenie. Mnie? Wielką gladiatorkę należącą do elity? Aż wstyd pomyśleć co by się stało gdyby mnie teraz tutaj nakryli. Okryła bym hańbą swoje nazwisko i moje potomstwo! Dobra...może trochę przesadzam. Powinnam bardziej skupić się na misji niż na tych bzdurach. Głosy strażników stawały się coraz głośniejsze. Na nasze nieszczęście zauważyli nas.
- Stać, Arhie...kto to jest? - zapytali strażnicy
- To jest...koleżanka, tak koleżanka - uśmiechnęłam się
- No dobrze, a po co tu jesteście? - dociekiwali
- Zgubiłam tu coś - skłamałam po czym ruszyłyśmy dalej
Chodziłyśmy, a to tu, a to tam...nigdzie nie mogłyśmy tego znaleźć.
- Przyznaj się, okłamałaś mnie! - warknęłam
- Nie...ja na prawdę to tutaj zostawiłam - przestraszyła się
- Rób sobie co chcesz,a le ja nie mam Ci zamiaru dłużej pomagać. - mruknęłam pod nosem i kierowałam się do wyjścia.
Wtem pod schodami ujrzałam małą brylantową bransoletkę. Schyliłam się i wyjęłam ją. To pewnie o tej jej chodziło. Odwróciłam się i podałam jej zgubę.
- To pewnie twoje, miło było, ale muszę iść - powiedziałam i dosłownie wybiegłam z pałacu.

<Silja?>

Od Silji c.d Arhie

Oparłam się o grube mury z piaskowca. Zamek tuż tuż, ale jednak tak daleko.
- Możesz mi coś powiedzieć? Zapytałam towarzyszki. Ona spojrzała na mnie.
- Może zdradzisz mi swoje imię? Dziewczynka wydawała się oburzona.
- Przecież już ci mówiłam! Gdy dostaniesz tą rzecz - nie znamy się! Syknęła mi prosto w twarz.
- Ale jak koś się będzie zbliżać? Co ja mam do ciebie mówić?! ,,Hej, Ty!" Równie dobrze to mogą być strażnicy. W odpowiedzi westchnęłam
- Jestem Arhie. Posłałam jej lekki uśmiech. Ładne imię.
- Możesz mówić Silja. Arhie przytaknęła i wskoczyła przez uchyloną bramę.
Gdy tylko weszliśmy do zamku oślepiły nas kolory. Na ścianach wymalowano obrazy i freski, a podłoga wyłożona była kolorowymi płytkami. Białe kolumny piętrzyły się w górę pod sufit równie dobrze przystrojony.
- Wow...szepnęłam do siebie.
- Czyli gdzie mamy szukać? Zapytała zniecierpliwiona Arhie.
- Em...powinno być to gdzieś w sypialniach kucharek...albo w celach. Arhie wytrzeszczyła oczy.
- Lepiej zacznijmy od sypialni. Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła krętymi schodami w dół.

(Arhie? Mój ty GPS-esie! ^^ )